W kilku słowach o PS4

/
4 Comments




W dniu, kiedy PS4 odebrało mi Męża.
PlayStation 4 – znana, popularna konsola do gier. Fajna zabawka, rodzinna rozrywka. Tak przedstawiał mi ją Mąż przed zakupem, siląc się na grubszą artylerię - kolejną konsolę będziemy kupować pewnie dopiero za 10 lat, naszym dzieciom.
Uraczona wizją spędzania z Mężem wolnego czasu (uwielbiam określenie: WOLNY czas), zgodziłam się. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, że podpisałam się wówczas świadomie pod rezygnacją z własnego chłopa. Z czym kojarzy mi się PS4 od momentu, gdy jestem jego szczęśliwą posiadaczką (tak, ja jestem posiadaczką, oczywiście)?

  1. Przekleństwa – chcąc nie chcąc jest to nieodzowny element, szczególnie, jeśli Twój Mąż nie potrafi przegrywać. Dodatkowo towarzyszą temu wszelkie wymówki poległych meczów (Fifa króluje): a to pad pewnie zepsuty, a to beznadziejnie ustawili podania.
  2. Gry nie rajcują mnie aż tak bardzo. Może byłoby inaczej, gdybym miała z nimi odrobinę więcej styczności, jednak od czasu, gdy to cholerstwo jest w naszym domu (4 miesiące), grałam jakieś dwa razy przez około 15 minut.
  3. Odgłos trybun i komentatorów – jak wyżej napisane, Fifa nie opuszcza Nas żadnego dnia. Dla odmiany słychać policję ścigającą samochód w GTA.
  4.  Prośby – moje prośby odnośnie wszystkiego. Żeby wyniósł śmieci (zaraz), żeby pojechał na zakupy (mecz się kończy za 6 min), żeby kładł się do łóżka (jeszcze nie jest śpiący, „ciupnie” sobie kilka meczyków – tu problemem jest nasze rozbieżne spojrzenie na określnie „kilka”).

Jeśli więc kiedykolwiek Mąż będzie próbował Cię namówić na zakup – nie zgadzaj się. Jest to – jak sam Mój stwierdził – zabawka dla starych durni, bo dzieci przecież na to nie stać. ; )



Sprostowanie do treści zawartych powyżej, oparte na miesiącach doświadczenia: Baby, jest nadzieja. Punkt czwarty na szczęście po pewnym czasie mija. Jednak do tego momentu bez awantur się nie obejdzie, a więc nie myśl, że jesteś odosobniona, jeśli robisz kolejną jazdę, bo On przywarł do pada. Ponadto polecam ściągnąć grę UFC – idealny sposób na rozwiązywanie małżeńskich konfliktów. ; )



Photo: Pinterest


You may also like

4 komentarze:

  1. Hmm, u nas jest to samo, tylko XBOX. W 99% Fifa. Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Szaranowicz wychodzą mi już nie powiem którędy. Ten stan utrzymuje się już jakieś 2,5 roku. Ja jednak po tym czasie widzę duży plus: kiedy on siedzi i marnotrawi swój czas na fifie, ja mam święty spokój, muzyczkę w laptopie i czas na bloga :) Trzeba tylko uważać, żeby każdy Wasz dzień nie zrobił się osobnym spędzaniem czasu, on w jednym pokoju, Ty w drugim. U nas tak jest, dlatego raz na jakiś czas urozmaicamy sobie życie jakimś wyjściem do kina, romantyczną kolacją --> tiaaaa, żartowałam ;) Co najwyżej podejmujemy decyzję, żeby grać i pisać bloga w jednym pokoju hahahah ;) pozdrawiam, Agata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, to widzisz to u mnie Fify nie ma, ale ta policja i strzały z GTA jest! Tylko, że u nas PS3, choć co chwilę słyszę jaka to PS4 jest fajniejsza... Ale mi tam nic nie przeszkadza w tym wszystkim (sama kiedyś dużo grałam) poza pkt. 1 z którym walczę i walczę... /Justyna.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas o dziwo PS3 stoi nieużywane. Mąż ostatnio grał chyba rok temu, ale też niewiele. Nie ma na to czasu. Jeżeli już go używamy to do odtwarzania filmów na blu-rayu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Bogu! Dalas mi nadzieje, ze to sie kiedys skonczy :D

      Usuń

DZIĘKUJĘ!

Obsługiwane przez usługę Blogger.