Maj okazał się być jednym z bardziej intensywnych miesięcy tego roku, choć kolejne jeszcze przed nami. Udało mi się zamknąć wiele swoich dużych spraw, które pochłaniały największą część mojego czasu i uwagi. Po raz pierwszy zobaczyliśmy Berlin, zaczęliśmy sezon na truskawki i szparagi, wzbogaciliśmy naszą biblioteczkę. Odwiedziliśmy nowe punkty na mapie Krakowa i poznaliśmy kilka inspirujących, wyjątkowych osób, a ja po raz pierwszy uczestniczyłam w operacji na bloku chirurgicznym. Podjęliśmy wiele ważnych decyzji i postawiliśmy pierwsze kroki w kierunku otworzenia nowego etapu naszego życia. Mam nadzieję, że wkrótce Wam o nim opowiem!

W cyklu 3 x w tym miesiącu mam kilka fajnych propozycji na jedzenie w Krakowie, polskie marki, które warto poznać, ciekawe postacie i kilka darmowych realizacji, a wszystko w towarzystwie zdjęć, z których część mogliście zobaczyć już na Facebook'u. Sprawdźcie koniecznie!



INICJATYWA

  • Kaja to bardzo dzielna dziewczynka chorująca na neuroblastomę - złośliwy nowotwór wywodzący się z komórek cewy nerwowej. Leczenie jest niesamowicie kosztowne i jedyną szansą dla dziewczynki jest zagraniczna terapia. Chór Sound'N'Grace i TABB nagrali piosenkę, której każde odtworzenie czy ściągnięcie z Internetu, przekłada się na zysk, który ma być bazą do sfinansowania leczenia dziewczynki. Obejrzyjcie ten dziesięciominutowy wywiad, z którego dowiecie się więcej na temat całej historii, a później słuchajcie piosenki "Sens"!
  • 5000 metrów nad poziomem cukru - inicjatywa, o której dowiedziałam się dzięki prowadzącemu zajęcia na oddziale metabolicznym, który jest jednym ze współorganizatorów całej akcji. Ma ona na celu pokazanie osobom cierpiącym na cukrzyce, że choroba nie jest wyrokiem, który od tej pory wiązać się będzie z samymi wyrzeczeniami. Diabetycy z projektu zdobywają wysokie góry - najpierw były Alpy, a już w tym roku czeka ich irański Damavand - 5160 m n.p.m! Chcieć to móc!
  • Wyjątkowy eksperyment , w którym zapytano 99 osób o ich problemy. Czasem odpowiedzi są zabawne, czasem idiotyczne, zwykłe albo niecodzienne, ale gdy w świecie, którym rządzi wojna, dzieci cierpią z głodu, a ludzie umierają na nieuleczalne choroby, słyszysz, że czyimś problemem jest jego iPhone, pogoda albo zadanie domowe, to ogarnia Cię po prostu żałość. 



  BUY IT.PL

  • HIBOUS sleepwear - czyli  polska marka produkująca piękną odzież do spania. Proste, klasyczne i jednocześnie urocze. Kombinezony są moimi faworytami.
  • Pretty home to wyjątkowe dodatki do domu. Od gałek do mebli, poprzez ceramikę, aż do mydelniczek czy chlebaków. Wszystko jest niesamowicie piękne! Jeśli lubicie staroangielski albo prowansalski styl, to koniecznie przejrzyjcie asortyment sklepu.
  • WINOBLISKO to internetowa wersja warszawskiego sklepu z bardzo szerokim asortymentem win. Butelki możemy wybierać uwzględniając kategorie takie jak kolor, smak, aromat, kraj pochodzenia czy ceny.



FOOD: KRAKÓW 

  • Bezogródek street food to nowe miejsce na mapie Krakowa, będące przystanią dla food truck'ów. Spędziliśmy tam ostatnie, niedzielne popołudnie i zjedliśmy genialne burgery ze Skandalicznie Dobry Burger. Obowiązkowe do odwiedzenia podczas wizyty w mieście!!!
  • Hamsa czyli smak Izraela na krakowskim Kazimierzu, które odkryliśmy po powrocie z naszego grudniowego wyjazdu. Idealne dla miłośników falafel, hummusu czy labneh.
  • Miodova to elegancka restauracja na rogu Miodowej i Szerokiej. Piękne wnętrze i genialne kopytka w niecodziennym wydaniu! 




DIY

  • Neony stały się ostatnio bardzo modnym elementem wystroju wnętrz. Na blogu I SPY DIY możecie zobaczyć prostą instrukcję na samodzielne wykonanie, świetne!
  • Piękna, letnia sukienka na blogu A pair & a spare. Jestem ogromną fanką Genevy już od dawna! Wciąż zachwyca swoją niesamowitą kreatywnością i genialnym wykonaniem wszystkich prezentowanych na blogu projektów.
  • Bloga Kasi poznałam dzięki Angelice z adreamerslife.pl. Dowiedziałam się od niej mnóstwo interesujących rzeczy o naturalnej pielęgnacji, więc podsyłam Wam pomysły na domowe peelingi! Sama jestem już po pobudzającym krążenie wg. przepisu Kasi i był fantastyczny!


FREE PRINTABLE

  • Piękny, ukwiecony kalendarz  na cały rok do wydrukowania. Wiosna to moja ulubiona pora roku, tak samo jak i kwiatowe motywy. Zawsze poprawiają mi humor, a do tego pięknie wyglądają we wnętrzach. 
  • Obrazki "Oh happy day" - wciąż pozostając w wiosennym klimacie. Minimalizm i prostota, idealny dodatek!
  • Bloga Jest Rudo na pewno znacie! Kto jest na bieżąco, ten pewnie już jest szczęśliwym posiadaczem ebooka na temat fotografii. Porządna dawka wiedzy, praktyczne porady, masa przykładów. Sama mam zamiar zacząć doszkalać swoją technikę, bo zdjęcia wciąż są moją piętą Achillesa.




INSTAGRAM

  • Nicolaj Griffin - piękna i elegancka kobieta, która uświadamia, że uroda wcale nie zależy od naszej metryki, a wręcz przeciwnie - można zachwycać w każdym wieku.
  • Fashion Grandpas - dopełnienie Nicolaj Griffin, czyli modni dziadkowie! Starsi Panowie i genialne stylówki! Ostatnio jeden z moich ulubionych Insta.
  • BeWitchedQuills/ - Annelies van Overbeek, charakterystyczne stroje i odrobina makijażu, a w efekcie nowa wersja Audrey, Królewny Śnieżki czy Daisy Buchanan. Jestem absolutnie oczarowana jej urodą i niesamowitym podobieństwem do postaci, które prezentuje.



 

Mam nadzieję, że udało Wam się znaleźć coś dla siebie!



Chciałabym Wam tu pokazać jakieś wyfiokowane, kulinarne fifarafa, Clooneya wśród wołowiny, cesarskie cięcie na kurczaku, ale z czym tu szaleć? Gdy pytam Męża na co ma ochotę w piątek (który u nas został okrzyknięty wege-dniem - w wolnym tłumaczeniu Męża: dniem tortur), to z rybią ikrą albo krewetkami w Chardonnay rocznik megazajebiściesuper drogi, zawsze wygrywa sadzone z ziemniakami. Jeszcze jak mu te ziemniaczki na patelni podsmażę, co by chrupała skórka, to szczebiocze jak młode pisklęta karmione matczyną wyplówką. I o to złota rada dla wszystkich matek, żon i kochanek - wcale nie musisz robić z siebie Michaela Moran, Kuronia albo Okrasy w spódnicy! Sadzone dobre na wszystko. Ale nie o tym dzisiaj, chyba, że kogoś bardzo naszła ochota, to zwalniam z dalszego czytania pamfletu, który pieje o jajku (a miał być prostym wpisem ze zdjęciami szparagów w tle) i zapraszam na sadzone z ziemniakami.


 Odkąd przechodzę dożywotni kurs na wspaniałą żonę (to ta część edukacji w moim życiu, która idzie mi równie opornie jak farmakologia), staram się wprowadzać do kuchni nowe smaki. Dzięki temu Mąż wie, że istnieje na świecie coś więcej niż kotlet, mizeria i rosół. Szparagi skradły moje serce na ubiegłorocznym Restaurant Week'u za sprawą zupy-krem. Teraz sama staram się poznawać w nowych odsłonach to cudo, na które sezon jest niesamowicie krótki (maj-połowa czerwca). Na pierwszy rzut oka mogą wydawać się bezsmakową łodygą, ale można z nich robić naprawdę genialne potrawy. Nie ma się co dziwić, że sobie Cezar założył szparagową flotę, co by dobrodziejstwo zwozić tonami.


Kilka rzeczy, które powinieneś wiedzieć o szparagach:
  1. Szparagi są wybredne i wyjątkowe - okres na nie jest krótki i absolutnie nie nadają się do mrożenia.
  2. Jak je gotować? W osolonym wrzątku, w sosie, na parze, a najlepiej na pionowo. Wiele osób po prostu podsmaża je na patelni.
  3. Jak je przechowywać? Po pierwsze - krótki, najlepiej spożyć od razu. Maksymalnie do trzech dni możemy przechowywać je w szklance z minimalną ilością wody, wstawione na pionowo do lodówki. Warto przed tym ściąć odrobinę końce.
  4. Dobre szparagi, czyli jakie? Jednokolorowe główki, nieodstające listki, o pleśni i gniciu wspominać myślę nie trzeba. Po naciśnięciu powinien wydobywać się z nich płyn.
  5. Szparagi uważane są za afrodyzjak ; -)



Polecam Wam kolejny obiad z kategorii dobre, szybkie i nowe: makaron ze szparagami i kurczakiem w sosie śmietanowym na parmezanie.

 Czego Ci potrzeba?
  • pierś z kurczaka
  • czosnek - 4 ząbki
  • szparagi - pęczek
  • duża śmietana 18%
  • makaron (dowolny)
  • parmezan
  • vegeta, curry, gyros, pieprz

Jak to zrobić?
  1. Myjemy szparagi, kroimy na małe kawałki (tylko łodygi). Kroimy czosnek na drobną kostkę, podsmażamy na patelni. Dorzucamy pokrojone szparagi. Chwilę podsmażamy, zalewamy śmietaną, dodajemy odrobinę wody. Przyprawiamy vegetą i pieprzem. Gotujemy do momentu aż szparagi będą miękkie, ale chrupiące. Posypujemy i mieszamy z parmezanem.
  2. Kurczaka oczyścić, pokroić na kawałki, posypać przyprawą curry i gyros. Zgrillować. Dorzucić do sosu.
  3. Ugotować makaron. Połączyć z sosem. Gotowe!


Jeżeli przepis wydał Ci się banalny, to cel został osiągnięty - cykl PROSTO z kuchni, patrz TU

Czas to u mnie towar deficytowy. Niekiedy czuję się jak nasze matki w okresie komuny - stoisz po niego cały dzień w kolejce, a przed samym złapaniem towaru ktoś zamyka Ci sklep przed nosem albo mówi, że został tylko ocet. I znowu wracam z pustymi rękami - i znowu nie mam czasu. Narzekam na to milion razy dziennie. Bo nie mam czasu wypić w spokoju kawy. Bo nie mam czasu oglądać całe popołudnie seriali. Bo nie mam czasu (a dodatkowo siły), żeby poczytać przed snem książkę. Nie mam też czasu iść z Mężem na spacer, zagrać w "Kolejkę" albo po prostu poleżeć. Nie mam czasu ugotować wykwintnego obiadu i upiec muffinek, nie mówiąc o zrobieniu falafel, które przekładam z tygodnia na tydzień. Nie mam czasu przyłożyć się do porządków i nadrobić zaległości na blogach. Nie mam czasu na całodniowe zakupy albo wyjazd. I tak sobie ciągle odkładam, i mówię: byle do świąt, do ferii, do Wielkanocy, do sesji, do wakacji. A później i tak jest znowu to samo...



Z drugiej strony każdy zna kogoś, kto ma nudne życie. Codziennie wstaje o tej samej godzinie, odbywa poranny rytuał i jedzie do pracy, która wcale nie zbawia świata ani nie daje motywującego kopa. Wraca do domu wymemłany przez życie i narzeka jak to osiem godzin go zmęczyło. Zjada obiad, wskakuje w dresy i siada przed komputerem. Trochę poklika na Fejsbuku, sprawdzi nowości na Onecie. Umyje gary po obiedzie, zrobi herbatę i będzie głowił się nad dylematem - "Dlaczego ja?" czy "Ukryta prawda"? Poskacze po kanałach, zje kolację i weźmie prysznic, żeby jak zwykle o tej samej porze się położyć. Dla odmiany przychodzi weekend i też w każdy robi to samo: sobota rano to sprzątanie, warzywniak i zakupy w Biedrze, gotowanie obiadu, czasem jakieś pieczenie dla rozrywki. I znowu trochę popatrzy w pudło, trochę pojeździ palcem po tablecie. W niedzielę msza zawsze o tej samej godzinie i znów obiad, pudło, tablet, kolacja, prysznic i spanie. Zaszaleje jadąc w odwiedziny do matki. Na urlopie przebombluje dwa tygodnie w domu, bo nad morzem drogo, zagranica to burżujstwo, a poza tym za gorąco, żeby siedzieć na zewnątrz. Więc znowu sprzątanie, pudło i tablet, z tym, że dla odmiany coś do picia, wiatrak i kuse gacie zamiast dresu.



I chociaż czasem zazdroszczę im tego lenistwa, nudy i życiowej stagnacji, to wiem, że nie dałabym rady. Dwa pierwsze dni pewnie bym się ekscytowała luzem i przyjemnym nic nierobieniem, ale co później? Z jednej strony myślę, że nadejdzie taki piękny dzień, gdy ta cała frustracja rozwali mi po prostu łeb, bo z jednej strony brakuje mi na wszystko czasu, ciągle muszę się brać za rearanżację grafiku, bo za cholerę się nie wyrobię, nawet jeśli po raz kolejny w tym tygodniu zarywam nockę, a z drugiej nie wiem czy potrafiłabym żyć egzystencją emeryta, gdy wskoczyła mi dopiero dwójka z przodu w metryce. Przez to wszystko doceniam jednak bardziej. Więcej znaczy dla mnie dłuższy prysznic, maseczka na twarzy i golenie nóg w spokoju; do wielkiej rangi urasta ciepła kawa wypita przy książce czy serial z lampką wina. Celebruję każdą chwilę we dwoje, cieszę się ze wspólnych posiłków, wieczornego filmu w piątek albo wiosennego spaceru. Odliczam minuty do zaplanowanego wyjazdu, bo oprócz nowych miejsc, nowych widoków, smaków, przeżyć i doświadczeń, będzie też czas dla siebie, dla Nas. I gdy Mąż powiedział: "jedźmy na majówkę do Berlina", 1,5 tygodnia przed byłam już gotowa do wyjazdu. Trzy dni spokoju, oderwania od rzeczywistości, tylko we dwoje. Czy może być coś piękniejszego?

Jeśli więc jutro znów będziesz wkurzać się na przypalonego w pośpiechu tosta i kawę pitą podczas biegu na tramwaj, a wieczorem wrócisz do domu z natłokiem spraw, zastanów się, czy tak naprawdę  potrafiłbyś funkcjonować na zwolnionych obrotach. I jak bardzo doceniasz choćby godzinę w spokoju. ; -)


PS. Wróciłam. Na stałe. I jestem szczęśliwa, chyba nawet bardzo szczęśliwa. Ten rok może być naprawdę przełomowy...
Obsługiwane przez usługę Blogger.