Być żoną - czy to wystarczy?

/
7 Comments



 Spotkałam ostatnio znajomą. Nota bene – także YW. Grzecznie pytam jak w małżeństwie, co porabia, czy pracuje. Odpowiada, że na razie jedyne, co wypełnia jej czas, to bycie żoną. Ze wszystkimi tego statusu profitami – rzecz jasna. Wstaje rano (no nie tak znowu rano…), pije kawę, zjada śniadanie, nuda, potem fitness/masaż, kawa z siostrą/przyjaciółką, nuda, obiad dla męża, sprzątanie, nuda, czekanie na męża. Dodaje, że nie wyobraża sobie powrotu do rzeczywistości. I tak sobie myślę – czy to wystarczy?
Z jednej strony jestem w stanie to zrozumieć. Zawsze chciałam być taką trochę Żoną ze Stepford - biegać po domu ze szczotką z różowym puszkiem pozbywając się kurzu, którego nie ma, do tego nosić urocze rozkloszowane spódniczki i lakierowane czółenka w pastelowych kolorach, mieć zawsze nienaganną fryzurę i manicure. Zapraszałabym koleżanki z sąsiedztwa na herbatę zawsze w czwartki o tej samej godzinie, zakupy robiłabym według stałej listy w każdą sobotę od jedenastej. Sypialnia zawsze miałaby idealnie posłane łóżko, ogród trawę o odpowiedniej długości, a cały dom przesiąknięty byłby zapachem świeżo upieczonego ciasta cytrynowego. Po tych wszystkich marzeniach w końcu dorosłam i musiałam trochę dopasować plan bycia dobrą żoną do swojego tempa życia, więc niejednokrotnie wracając wcześniej z pracy czy uczelni, biegłam jak szalona na zakupy, a potem szybciutko do domu, żeby przywitać Małża gorącą zupą. Kiedy uwinęłam się z obiadem, Małżon z pełnym żołądkiem pochwalił, wzięłam się za gary (czego szczerze nienawidzę – bo po 1: paznokcie wyglądają tragicznie, a po 2: to po prostu mycie garów). Dumna z bycia dobrą żoną już po 2h 15 min wracam do rozbebłanej sypialni. Składam ubrania, które miałam plan ubrać rano, ale jednak niebieska bluzka nie zgrała się z szarą spódnicą (w myślach zawsze wszystko do siebie pasuje, a potem jak ubiorę i stanę przed lustrem to olaboga). Ścielę łóżko, wyrzucam zbędne papiery, wynoszę filiżanki. Kiedy na reszcie jestem gotowa, by zająć się czymś z pożytkiem dla siebie samej, jestem zbyt zmęczona. Włączam więc serial i piję kawę. Po tym wszystkim mam poczucie cholernie zmarnowanego czasu. I pomimo tego, że uwielbiam mieć porządek w mieszkaniu, ciepłą zupę na piecu i wdzięczność w oczach Męża, to wydaje mi się, że to po prostu za mało. 

Photo: Pinterest


You may also like

7 komentarzy:

  1. Mi daleko do takiej idealnej żony co ugotuje i posprząta ;) /J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uffff, dzieki Bogu, pocieszylas mnie, ze nie wszystko musi byc takie na "tip top"!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi daleko do bycia żoną. Żyję w związku partnerskim. Gotowanie zostawiam sobie na chwilę wybitnej weny, co do zasady pod blokiem mamy mleczny bar- za 11zł gotowy obiad, więc nie opłaca się wstawiać wody na gaz. Sprzątanie- to raczej synonim ogarniania, ale wspólnego. Do generalnych porządków wpada Pani z Białorusi, która za 100zł robi wersal w niecałe 7 godzin. No i jednak praca, przynajmniej dla mnie, to podstawa egzystencji. Buduje tożsamość, pewność siebie, poszerza horyzonty i pozwala się samorealizować. Ale niech każdy żyje zgodnie ze swoimi przekonaniami, będąc po prostu szczęśliwym. Pozdrawiam, Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pracę mam podobne spojrzenie...chociaż na chwilę obecną dla mnie z tym właśnie wiąże się nauka - daje mi spełnienie. Ale bardziej zafascynowałaś mnie tą Panią z Białorusi ;>

      Usuń
    2. PS. Fajne jest to, że pomimo, że jestem tu krótko, dostanę odpowiedź od kogoś, kogo blog obserwuję od dłuższego czasu. : )

      Usuń
  4. Może to staroświeckie, ale u mnie podział zadań bardzo ułatwia życie. Oczywiście nie taki sztywny podział (ja robię TO, a druga osoba TAMTO i nikt nie ruszy o centymetr poza swoje zadanie....Mam na myśli taki ruchomy podział, gdzie dwie osoby dostosowują się wzajemnie. U mnie to działa:), na szczęście! Ciekawe jak to będzie gdy rodzina się powiększy...wtedy z pewnością jest trudniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Mąż w wielu rzeczach pomaga i odciąża. Podziwiam te kobiety, które chodzą do pracy, zajmują się dziećmi, a w domu robią absolutnie wszystko same - nie wiem skąd biorą na to siły i czas!

      Usuń

DZIĘKUJĘ!

Obsługiwane przez usługę Blogger.