Jeden dzień we Lwowie

/
11 Comments




Nasz każdy wspólny wyjazd ma trzy etapy planowania. Pierwszy to broszka mojego Męża - dojazd i nocleg. W tę kwestię nigdy się nie wtrącam, ponieważ a) mam fatalną orientację w terenie b) nie chcę, by On wtrącał się w punkt drugi. Dla potwierdzenia pierwszego argumentu: przy naszym pierwszym wyjeździe do Lwowa Mąż udał się do pracy, a ja postanowiłam trochę poznać miasto. Miałam ze sobą mapę. Dobre dwadzieścia minut krążyłam po Prospekcie Svobody, aby znaleźć interesującą mnie ulicę. W końcu zrezygnowana usiadłam na schodach banku, by jeszcze raz przyjrzeć się dokładnie mapie. Wówczas po mojej prawicy ukazał się drogowskaz do szukanego przez mnie miejsca. Podkreślę, że przechodziłam koło niego jakieś...dziesięć razy? Wracając do tematu planowania - kolejny etap należy do mnie - co zobaczymy, gdzie, co i za ile zjemy. Część trzecia jest już na miejscu - konkretny dzień, określone godziny. Jeżeli chodzi o Lwów 3 dni to zupełne minimum. Udało mi się stworzyć plan na pierwszy dzień - okolice Rynku. Po kliknięciu w ten link pojawi się mapa z zaznaczonymi miejscami, które opisane są poniżej. Wszystkie godziny są orientacyjne i można je dowolnie modyfikować.

9:00 - śniadanie w restauracji Centaur (Kentavr) na Rynku. Jeśli uważasz, że śniadanie w knajpie to burżujstwo, to pewnie dlatego, że jeszcze nigdy nie byłeś na Ukrainie ;) Jeżeli jednak zdecydujesz się odwiedzić to miejsce, to koniecznie zamów brzoskwiniową herbatę - wymiata! Tanio, smacznie, szybko, ładny wystrój i ogródek przed restauracją (polecam).  Ponadto mają polskie menu, a kilku kelnerów to rodacy.



10:00 - wejście na Wieżę Ratusza. Bilet kosztuje 10 UAH (aktualnie jedna hrywna to 18 groszy!). Wiele schodów do pokonania, ale widok niesamowity, szczególnie w pogodny dzień. Po drodze na górę mijamy mechanizm zegarowy.




11:00 - zbaczamy z Rynku (by później znów na niego wrócić): przy pomniku Iwana Fiodorowa (lwowskiego drukarza) prawie każdego dnia jest targ staroci (głównie w godzinach dopołudniowych). Można kupić tam wiele ciekawych przedmiotów, a przede wszystkim polskie książki.Czasami wyjściowe ceny zwalają z nóg, ale warto się targować.





11:30/12:00 - Kopalnia Kawy (róg Rynku, pod numerem 10). Genialny koncept i klimat miejsca. Można tam zarówno kupić kawę i akcesoria do jej przyrządzenia, kubki, filiżanki czy dzbanki (świetna pamiątka dla bliskich), zjeść pyszne ciacho jak i zwiedzić podziemia pseudokopalni. ;) Ponadto w części "restauracyjnej" stoi...granatowe Peel P50!




 
13:00 - jeżeli nie chcesz tracić czasu na siedzenie w kawiarni, zawsze możesz skorzystać z wersji przenośnej - wózki z kawą (w kilku rodzajach), czekoladą i herbatą możesz spotkać na Rynku w kilku miejscach. Warto poświęcić chwilę, by pospacerować po uliczkach odchodzących od Rynku. Mają niesamowity klimat!




15:00 - w porze obiadowej warto ponownie odwiedzić Centaura (barszcz z bułeczkami faszerowanymi kapustą i grzybami lub mięsem). Inne miejsce to Międzynarodowy Fundusz Pierogowy (Katedralna 3, jedna z ulic odchodzących od Rynku) - talerz pierogów kosztuje około 5 złotych. Możemy też zdecydować się na coś położonego nieco dalej (ale również w zasięgu spaceru) - Kumpel na ulicy Volodymyra Vynnychenka 6. Świetne miejsce, oprócz pysznych dań obiadowych (Julienne wygrywa), mają własną destylarnie wódki i piwa, a także własnej produkcji kiełbaski. W weekendy trzeba się zapisywać na stolik, bo mają pełne obłożenie.

16:00 - jeżeli zdecydowaliśmy się na obiad w Międzynarodowym Instytucie Pierogowym, to warto udać się do położonej na przeciwko Katedry Łacińskiej (Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny). Powstała za czasów Kazimierza Wielkiego; niesamowicie polski akcent w Lwowa - do dziś kilka mszy odprawianych jest w naszym języku. 



16:30 - przenosimy się na Prospekt Svobody (Wolności), położony równolegle do Rynku. Tam warto zwrócić uwagę na Pomnik Mickiewicza, Pomnik Tarasa Szewczenki, budynek Hotelu George (powstał na przełomie XIX/XX wieku) oraz Opery Lwowskiej (Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej). Warto zapoznać się z repertuarem i udać przede wszystkim na przedstawienie baletowe - niesamowita choreografia, piękne stroje, orkiestra na żywo. Polecam także zobaczenie wnętrza Opery - godziny zwiedzania uzależnione są od występów, stąd lepiej dopytać się w kasie.




Tu też warto poświęcić chwilę czasu na spacer i odpoczynek. 







19:00 - warto oddalić się nieco od centrum i udać na dłuższy spacer, aby zobaczyć gmach Politechniki Lwowskiej i spędzić chwilę w okolicznym parku.



20:00/20:30 - po powrocie na Rynek kolej na coś słodkiego - Manufaktura Czekolady (ulica Serbska 3). Podobną mamy w Krakowie, z tym, że we Lwowie ma ona kilka pięter (na niższych możemy kupić wyroby czekoladowe), a dodatkowe wrażenie robi zewnętrzna część budynku.



21:00/22:00 - na koniec dnia polecam Rynek i grupę młodych, utalentowanych osób tańczących z ogniem (poi). Kolacja tylko w Kryjówce (teoretycznie brak dokładnego adresu, ale wejdźcie w drzwi obok Manufaktury Strucli na rynku). Niesamowicie oryginalny pomysł - kryjówka UPA: menu w postaci gazetki propagandowej, kelnerzy biegający z syreną i jedzenie w menażkach. Polecam standardowo ruskie pierogi i kurczaka na desce.



 Jeżeli dotrwałeś do tego momentu, to ściskam Cię mocno, bo wpis jest cholernie długi!



 


You may also like

11 komentarzy:

  1. Ale tam pięknie! Bardzo chcę tam jechać i moja lista wymarzonych podróży znów się powiększyła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to! Moja ciągle zyskuje nowe pozycje! Ta powinna być obowiązkowa! :)

      Usuń
  2. Świetny post. Piszesz tak lekko, że czytając nie czułem tej cholernej długości. :) Zaskoczyło mnie, że to już koniec. Szkoda, że nie udało Ci się zrobić zdjęcia z ,,kryjówki UPA''. Chocby menu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale miło się zrobiło! Poszukam w zdjęciach z pierwszego wyjazdu, bo coś tam klikaliśmy, jednak w podziemiach baaardzo słabo działała Nasza lampa błyskowa:)

      Usuń
  3. Im częściej czytam wpisy o podróżach na Ukrainę, tym coraz bardziej żałuję, że jeszcze mnie tam nie było. Fantastyczne zdjęcia. Pozdrawiam. :)

    www.dzisiejszy-makijaz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczułam się, jakbym tam była :) Nigdy nie odwiedziłam Lwowa, ale po Twoim opisie nabrałam ochoty!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie byłam we Lwowie. Dziękuję za piękną wycieczkę, wspaniale wszystko opisałaś, z przyjemnością obejrzałam zdjęcia.
    ps. z orientacją w terenie mam podobnie jak Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam kilka lat temu we Lwowie i uważam, że jest niedocenianym miastem. Teraz trochę bałabym się tam wrócić:) A orientację w terenie również mam bardzo kiepską, ale warto z tym walczyć dla podróży:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź na Twoje obawy: http://im-yw.blogspot.com/2015/03/lwow-5-waznych-faktow-na-poczatek.html :)!

      Usuń

DZIĘKUJĘ!

Obsługiwane przez usługę Blogger.